Bóg uzdawia nawet w tedy gdy juz nie ma ratunku

Świadectwo Rafała  Sasika :

W maju 2000 roku (niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego) miał miejsce tragiczny wypadek samochodowy. Choć pasażerka i pies, którzy z nami wtedy jechali wyszli z tego bez szwanku, kierowca nabił sobie guza, w związku z czym miał krwiaka w mózgu. Szczęśliwie obyło się bez operacji, gdyż ten wchłonął mu się nie powodując już dalszych komplikacji. Miesiąc później, gdyż przez ten czas był na obserwacji, zdrowy i w pełni sił opuścił mury szpitalne. To tyle dobrego. W tym samym czasie (po miesiącu od wypadku) udało mi się odzyskać przytomność. To nawet nie połowa sukcesu, ponieważ jeszcze przez kolejne dwa miesiące byłem bez świadomości, jak warzywo.

Podsumowawszy moje odniesione urazy to m.in.:
- stłuczenie pnia mózgu,
- niedowład czterokończynowy w przebiegu choroby,
- uraz wielonarządowy, w tym stłuczone płuco i pęknięcie wątroby,
- obustronne złamanie trzonu żuchwy z przemieszczeniem odłamów,
- złamanie prawej ręki w nadgarstku,
- utrata wszystkich umiejętności motorycznych, w tym mówienia, chodzenia i pisania.
Razem to 100% uszczerbku na zdrowiu .

Równolegle mój Tata zaczął uczęszczać na Msze z modlitwą o uzdrowienie w mojej intencji.

W międzyczasie leżałem na OIOM-ie w Piotrkowie Trybunalskim, w szpitalu rehabilitacyjnym w Konstancinie k/Warszawy i w szpitalu chirurgi szczękowej. Po czterech i pół miesiąca wróciłem z rodzicami do domu. Niecały rok później zdałem maturę, skończyłem normalne studia i pracuję. To tak w telegraficznym skrócie .

Chwała Panu Bogu Najwyższemu! †

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zagrożenia Duchowe :

Stygmatyk - brat Elia

Zamknąć oczy, Panie, chcę Pragnę sercem widzieć Cię.